-- Leo's gemini proxy

-- Connecting to magicznylas.pl:1965...

-- Connected

-- Sending request

-- Meta line: 20 text/gemini;lang=pl-PL

↩ [home]



kiedyś...


Biegam naturalnie #1 – wstęp



Jestem ciężkim klocem, wielkim mastodontem, który porusza się niezgrabnie. Biegnąc, wyglądam komicznie. Przeskakuję z nogi na nogę, sadząc zbyt długie kroki. Ląduję na pięcie, a wybijam się z palców – czasami w uszach słyszę głuche: łup, łup, łup. Kiedy pokonuję kolejny kilometr, a licznik dystansu przekracza 15 km, zaczynam się mimowolnie garbić. Czasami, kiedy kończę bieg po dwudziestym którymś kilometrze, prostuję się jak staruszek, łapiąc się pod boki, czuję jak skrzypi mi kręgosłup. Biegnąc, podskakuję jak szmaciany pajac, tak jakbym wypadł z obudowy i telepał się na wszystkie strony. Ręce przyklejają mi się do tułowia i gdybym miał się nagle potknąć i wywalić, nie wiem, czy zdołałbym je oderwać, aby w ostatnim momencie uchronić się przed upadkiem. Obraz nędzy i rozpaczy.


Kiedy tak sobie mocno pobiegam, zaliczę długi dystans, odzywa się moje kolano – chrupiąca rzepka. Ponoć najlepsze antidotum na tę dolegliwość to kledzikowe ćwiczenia, tak owszem, ale ile można je wykonywać, tydzień, dwa, miesiąc, kilka miesięcy, rok? W moim przypadku, w tym konkretnym przypadku, kledzikowa gimnastyka się nie sprawdza. Klepię ją jednak profilaktycznie w imię zasady: co cię nie zabije to wzmocni.


Jakiś czas temu, przeczytałem na którymś forum biegowym, że wato od czasu do czasu pobiegać boso. Właśnie ze względu na kolana, na stopy przede wszystkim i ogólnie po to, aby wyrobić odpowiednią technikę biegu – zdrową technikę. W tym momencie przypomniałem sobie to, co przeczytałem w Urodzonych Biegaczach McDougalla. Jak z wypiekami na twarzy czytałem o plemieniu Tarahumara, o biegach ultra, o hardcorowcach startujących w najbardziej pojechanych zawodach na ziemi i o NATURALNYM BIEGANIU. Wszystkie te niesamowite historie, przypadki biegaczy, fakty poparte naukowo bardzo mnie przekonują. Przemawia do mnie przesłanie, które niesie książka i nie traktuję jej, jako ciekawej pozycji, tak ciekawej jak hipotezy von Dänikena.


Potem przyszła kolej na lekturę artykułów traktujących o technice biegu, z otwartymi ustami oglądałem na You Tube jak biegają najlepsi z najlepszych, następnie na tapetę wziąłem zwykłych śmiertelników, amatorów takich jak ja, a ilustrujących za pomocą krótkich zajawek swoje przygody z naturalnym bieganiem. Po tej dawce informacji bardzo przekonujących i równie mocno motywujących zadałem sobie pytanie: dlaczego nie spróbować? Nie mam nic do stracenia, a wiele do zyskania. Skoro tak bardzo pragnę płynąć jak osławieni Tarahumara to, czemu po prostu tego nie zrobić? Tak, więc klamka zapadła.


CDN




[066/100]

-- Response ended

-- Page fetched on Mon May 20 21:49:40 2024