-- Leo's gemini proxy

-- Connecting to magicznylas.pl:1965...

-- Connected

-- Sending request

-- Meta line: 20 text/gemini;lang=pl-PL

↩ [home]


[06/08/2023]


kiedyś...


Niedźwiedź polarny


Pani Wiosna jakaś słaba w tym roku. Najpierw nie ma siły przegnać mocnej jak nigdy Zimy, następnie niemal daje się wykopać przez lato. Gdyby nie zieleń soczysta, myślałbym, że przespałem kilka miesięcy i obudziłem się w sierpniu.


Nie o wiośnie słabej, a o niedźwiedziu miałem pisać i o tym, że upał podczas treningu całą moc mi odbiera.


Z tym upałem też różnie, bo to bardzo subiektywne odczucie jest. Dla mnie upał zaczyna się powyżej 18°C i kiedy przekroczy tę granicę, to zaczynam cierpieć katusze straszne. Spada mi wydolność, a pierwszy zakres kończy się przy tempie 5:15/km. Mam wrażenie, jakbym znalazł się na początku drogi, którą już przecież przebyłem.


Na trening staram się wchodzić po zmroku, bo z rana nie ma szans. A i wtedy, kiedy ziemia oddaje ciepło dnia, nie jest idealnie. Bieg spokojny nie sprawia mi trudności, natomiast, kiedy mam w planie mocne akcenty, interwały, albo bieg w tempie progowym, zaczynają się schody. O biegu według tempa nie ma mowy, bo szybko wchodzę w trzeci zakres. Dziwne uczycie, nogi podają, ale pompa nie nadąża.


Mój organizm potrzebuje trochę więcej czasu na adaptację. W innym wypadku kończę tak jak podczas startu w Rajdzie Dolnego Sanu z odwodnieniem i hipokaliemią. Jednak jak ma się przyzwyczaić, kiedy po dwóch dniach upału przychodzą dni zimne i deszczowe, po których znowu żar zaczyna lać się z nieba. Kiedy w końcu przyzwyczaja się do treningu w wysokich temperaturach, przychodzi jesień.


Kocham wiosnę, kocham zapach początku lata. Maj i czerwiec to najlepsze z dwunastu miesięcy. Jednak jeśli chodzi o trening, zima mogłaby trwać cały rok.


Jestem niedźwiedziem polarnym. Uwielbiam, kiedy chłodzi mnie zimny podmuch, a powietrze jest takie świeże i rześkie. Lubię chrupiący śnieg pod podeszwami butów, śnieg padający na twarz, zamarzający oddech na rzęsach, krajobraz pokryty sterylną bielą i ten moment, kiedy spełniony po treningu, grzeję się w cieple kominka.


Po upale nastały zimne dni. Niedźwiedzią skórę odwiesiłem na haku. Cieszę się wiosną, póki jest. Sycę oczy zielenią, głaszczę świeżą trawę, słucham śpiewu ptaków i biegam w deszczu i błocie.


[027/100]

-- Response ended

-- Page fetched on Mon May 20 19:43:25 2024